Pyszne, błyskawiczne ciasto rozpływające się w ustach. Niestety tylko bezglutenowe. Ze względu na zawartość białek i czekolady nie nadaje się dla mojej córki ale inni bezglutenowcy w naszej rodzinie są usatysfakcjonowani.
Składniki:
6 jajek
szklanka cukru trzcinowego
szklanka mąki bezglutenowej ( tym razem pół na pół mąka kukurydziana i skrobia ziemniaczana)
dwie gorzkie czekolady
kostka masła lub margaryny (wiem, wiem fuuuu ale jak ma być bezmlecznie to można takiej nieutwardzonej poszukać)
W kąpieli wodnej roztopić masło z czekoladami. Wystudzić. Jajka ubić (zmiksować) z cukrem, dodawać stopniowo mąkę i tłuszcz z czekoladą. W tym czasie rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Gotową masę wylać na wyłożoną papierem prostokątną blaszkę. Piec ok 18 - 20 minut.
Delektować się obłędnym smakiem.
Aloha!
Kuchnia bez glutenu, bez mleka, bez jajek? Niewykonalne? Spokojnie ... jest rozwiązanie. Kuchnia za pan brat z alergią na te i inne produkty. Znajdziecie tu przepisy na popularne dania poddane odpowiednim modyfikacjom. Wszystkie przepisy przekuwam w receptury bezpieczne dla alergików z alergiami krzyżowymi. Testuje cała rodzina.
czwartek, 24 stycznia 2013
niedziela, 20 stycznia 2013
Tort bezglutenowy
Na czwarte urodziny córka zażyczyła sobie tort. Księżniczkowy.
Podjęłam rękawicę i upiekłam. Zdolności w zdobieniu niestety natura poskąpiła ale córce się podobał. Uff.
Nie jest to niestety wypiek całkowicie bezjajeczny ponieważ córka nie toleruje tylko białek.
Biszkopt:
2 rozgniecione na gładką masę banany
200g mieszanki mąk bezglutenowych:
50g skrobi kukurydzianej 30g mąki gryczanej
30g mąki ryżowej
90g mąki kukurydzianej
2 łyżki zmielonego siemienia
2 łyżeczki sody
6 żółtek
100g cukru trzcinowego
60g oleju
50g wody gazowanej
łyżka octu balsamicznego
Żółtka ubiłam z cukrem na gładką masę, do której stopniowo dodawałam mąkę zmieszaną z siemieniem i sodą pod koniec dodając płyny. Masę wylałam do tortownicy o średnicy 24 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam 45 min w nagrzanym do 170 stopni piekarniku. Piekłam go poprzedniego dnia.
Na następny dzień przekroiłam na dwa blaty za pomocą nitki. Nasączyłam zalewą ananasową z puszki.
Krem:
kostka margaryny bezmlecznej
budyń na mleku migdałowym, w nieco zmienionych proporcjach ( 500ml mleka, 2 łyżki skrobi kukurydzianej, 2 łyżki mąki kukurydzianej i 2 łyżki mąki ziemniaczanej, 2 łyżeczki cukru waniliowego, 3 łyżki cukru trzcinowego), przestudzony - musi być bardzo gęsty
ubite mleczko kokosowe z dodatkiem śmietan fixa i 2 łyżek cukru trzcinowego- na sztywno
puszka ananasów pokrojonych w kostkę
Margarynę utarłam w misce dodając budyń, było ciężko bo budyń był na prawdę gęsty, klucha taka. Pod koniec użyłam trzepaczki w mikserze, więc myślę, ze spokojnie można od razu ucierać za pomocą miksera. Do utartej na gładko masy dodałam sztywne mleczko i leciutko wymieszałam, na koniec dorzuciłam pokrojone ananasy. Zapobiegawczo nie dałam całej puszki ale można spokojnie wrzucić wszystko, oczywiście odsączone.
Przełożyłam biszkopt kremem, obsmarowałam górę i boki i wsadziłam do lodówki.
Następnie zabrałam się za zrobienie "polewy".
Rozpuściłam 2 paczki pianek marshmallows (chyba 90 g - nie wiem bo już wyrzuciłam opakowania) w kąpieli wodnej z odrobiną (1 chlust) wody i wyrobiłam z cukrem pudrem (ok 200g) jak w instrukcji podanej tutaj. Na początku było ciężko. Mówiłam, że to pierwszy i ostatni raz za takie Gje się zabrałam ale w końcu masa zaczęła się zachowywać jak kruche ciasto i pięknie się rozwałkowała.
Narzuciłam ją na tort. Obcięłam co trzeba a ze skrawków uformowałam księżniczkę. ;-)
Reszta zdobień metodą chałupniczą: włosy z makaronu, serduszka z galaretki, oczy to ziarenka pieprzu.
Tort został przez wszystkich skonsumowany co do okruszka. No. Się narobiłam ale robota nie poszła na marne.
Podjęłam rękawicę i upiekłam. Zdolności w zdobieniu niestety natura poskąpiła ale córce się podobał. Uff.
Nie jest to niestety wypiek całkowicie bezjajeczny ponieważ córka nie toleruje tylko białek.
Biszkopt:
2 rozgniecione na gładką masę banany
200g mieszanki mąk bezglutenowych:
50g skrobi kukurydzianej 30g mąki gryczanej
30g mąki ryżowej
90g mąki kukurydzianej
2 łyżki zmielonego siemienia
2 łyżeczki sody
6 żółtek
100g cukru trzcinowego
60g oleju
50g wody gazowanej
łyżka octu balsamicznego
Żółtka ubiłam z cukrem na gładką masę, do której stopniowo dodawałam mąkę zmieszaną z siemieniem i sodą pod koniec dodając płyny. Masę wylałam do tortownicy o średnicy 24 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam 45 min w nagrzanym do 170 stopni piekarniku. Piekłam go poprzedniego dnia.
Na następny dzień przekroiłam na dwa blaty za pomocą nitki. Nasączyłam zalewą ananasową z puszki.
Krem:
kostka margaryny bezmlecznej
budyń na mleku migdałowym, w nieco zmienionych proporcjach ( 500ml mleka, 2 łyżki skrobi kukurydzianej, 2 łyżki mąki kukurydzianej i 2 łyżki mąki ziemniaczanej, 2 łyżeczki cukru waniliowego, 3 łyżki cukru trzcinowego), przestudzony - musi być bardzo gęsty
ubite mleczko kokosowe z dodatkiem śmietan fixa i 2 łyżek cukru trzcinowego- na sztywno
puszka ananasów pokrojonych w kostkę
Margarynę utarłam w misce dodając budyń, było ciężko bo budyń był na prawdę gęsty, klucha taka. Pod koniec użyłam trzepaczki w mikserze, więc myślę, ze spokojnie można od razu ucierać za pomocą miksera. Do utartej na gładko masy dodałam sztywne mleczko i leciutko wymieszałam, na koniec dorzuciłam pokrojone ananasy. Zapobiegawczo nie dałam całej puszki ale można spokojnie wrzucić wszystko, oczywiście odsączone.
Przełożyłam biszkopt kremem, obsmarowałam górę i boki i wsadziłam do lodówki.
Następnie zabrałam się za zrobienie "polewy".
Rozpuściłam 2 paczki pianek marshmallows (chyba 90 g - nie wiem bo już wyrzuciłam opakowania) w kąpieli wodnej z odrobiną (1 chlust) wody i wyrobiłam z cukrem pudrem (ok 200g) jak w instrukcji podanej tutaj. Na początku było ciężko. Mówiłam, że to pierwszy i ostatni raz za takie Gje się zabrałam ale w końcu masa zaczęła się zachowywać jak kruche ciasto i pięknie się rozwałkowała.
Narzuciłam ją na tort. Obcięłam co trzeba a ze skrawków uformowałam księżniczkę. ;-)
Reszta zdobień metodą chałupniczą: włosy z makaronu, serduszka z galaretki, oczy to ziarenka pieprzu.
Tort został przez wszystkich skonsumowany co do okruszka. No. Się narobiłam ale robota nie poszła na marne.
niedziela, 6 stycznia 2013
Pudding karobowy
Nasz ulubiony deser ostatnich dni.
Awokado zmiksowane z miodem i karobem na gładki puszysty krem.
Awokado musi być dojrzałe, miękkie, maślane. Wrzucamy je do blendera, dodajemy miód, słód czy inną najlepiej naturalną substancję słodzącą (ja dałam 2 łyżeczki słodu buraczanego i dla mnie było trochę za słodkie), łyżeczkę z górką karobu i w zależności od tego jaka ma być konsystencja deseru możemy już nic nie dodawać lub dodać jeszcze na przykład zmielone migdały. Otrzymamy wtedy krem do smarowania.
Pycha!
Awokado zmiksowane z miodem i karobem na gładki puszysty krem.
Awokado musi być dojrzałe, miękkie, maślane. Wrzucamy je do blendera, dodajemy miód, słód czy inną najlepiej naturalną substancję słodzącą (ja dałam 2 łyżeczki słodu buraczanego i dla mnie było trochę za słodkie), łyżeczkę z górką karobu i w zależności od tego jaka ma być konsystencja deseru możemy już nic nie dodawać lub dodać jeszcze na przykład zmielone migdały. Otrzymamy wtedy krem do smarowania.
Pycha!
Subskrybuj:
Posty (Atom)